Obserwatorzy

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 sierpnia 2018

Mam nadzieję,że wracam...

    Witajcie.

Tak długo mnie nie było,że nawet nie wiem od czego zacząć...Najlepiej chyba po prostu od początku. Jeżeli to czytacie to znaczy,że jeszcze mnie odwiedzacie. Dziękuję Wam za to. Moja nieobecność spowodowana była dwoma "czynnikami" numer jeden to oczywiście Olaf,który w lipcu skończył dwa lata i pochłania mnóstwo, jeśli nie prawie cały mój czas. Numerem drugim był mój tata, który bardzo chorował.Śpiączka, tygodnie w szpitalu i brak jakiejkolwiek nadziei na to,że wyjdzie z tego jakoś... Przeprowadziliśmy się do niego bo wymagał stałej opieki 24 godziny na dobę i nie miał nikogo poza mną (mama zmarła niespełna 8 lat temu a ja jestem niestety jedynaczką). Tato zmarł 26 grudnia (nigdy nie przepadałam za świętami a teraz to chyba już ich wręcz nie znoszę...).No i jakoś tak nie potrafiłam wziąć się za swoje własne życie - całe szczęście, mam wspaniałego męża i synka Olafka to dzięki nim zwlekałam się na siłę z łóżka każdego dnia. Część mnie umarła, odeszła bezpowrotnie.
Z początku chciałam zamknąć bloga i dać sobie z nim spokój,ale nie potrafiłam bo bardzo go lubię pomimo tego,że nie jest piękny. W porównaniu do Waszych mój plasuje się na szarym końcu.No i często wieje nudą, o jakości moich zdjęć nawet się nie wypowiem bo same widzicie. Postanowiłam jednak,że zacznę znowu pisać.
Jeśli chodzi o samo haftowanie to nie mam za bardzo czym się chwalić ale już jak jestem to pochwalę się tym co mam.
Mały "dimek" który podczas jesieni miał pełnić funkcję "koloroterapii".



Kolejnym haftem jest Paw od Dimensions. Pozostały jeszcze do wyhaftowania backstitche.


Mam nadzieję,że nie zanudziłam Was. Postaram się wpadać częściej .
Pozdrawiam serdecznie.

Tymczasem...