Witajcie.
Tak długo mnie nie było,że nawet nie wiem od czego zacząć...Najlepiej chyba po prostu od początku. Jeżeli to czytacie to znaczy,że jeszcze mnie odwiedzacie. Dziękuję Wam za to. Moja nieobecność spowodowana była dwoma "czynnikami" numer jeden to oczywiście Olaf,który w lipcu skończył dwa lata i pochłania mnóstwo, jeśli nie prawie cały mój czas. Numerem drugim był mój tata, który bardzo chorował.Śpiączka, tygodnie w szpitalu i brak jakiejkolwiek nadziei na to,że wyjdzie z tego jakoś... Przeprowadziliśmy się do niego bo wymagał stałej opieki 24 godziny na dobę i nie miał nikogo poza mną (mama zmarła niespełna 8 lat temu a ja jestem niestety jedynaczką). Tato zmarł 26 grudnia (nigdy nie przepadałam za świętami a teraz to chyba już ich wręcz nie znoszę...).No i jakoś tak nie potrafiłam wziąć się za swoje własne życie - całe szczęście, mam wspaniałego męża i synka Olafka to dzięki nim zwlekałam się na siłę z łóżka każdego dnia. Część mnie umarła, odeszła bezpowrotnie.
Z początku chciałam zamknąć bloga i dać sobie z nim spokój,ale nie potrafiłam bo bardzo go lubię pomimo tego,że nie jest piękny. W porównaniu do Waszych mój plasuje się na szarym końcu.No i często wieje nudą, o jakości moich zdjęć nawet się nie wypowiem bo same widzicie. Postanowiłam jednak,że zacznę znowu pisać.
Jeśli chodzi o samo haftowanie to nie mam za bardzo czym się chwalić ale już jak jestem to pochwalę się tym co mam.
Mały "dimek" który podczas jesieni miał pełnić funkcję "koloroterapii".
Kolejnym haftem jest Paw od Dimensions. Pozostały jeszcze do wyhaftowania backstitche.
Mam nadzieję,że nie zanudziłam Was. Postaram się wpadać częściej .
Pozdrawiam serdecznie.
Tymczasem...
Dobrze że wróciłaś :) i bardzo przykro mi z powodu Twojego taty. Dobrze, że masz kochająca się rodzinę a i blogosfera też potrafi podnieść na duchu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa.Szkoda mi było tak porzucić te kilka lat. Zobaczymy jak to będzie z systematycznością . Pozdrawiam.
UsuńPowrót to bardzo dobry pomysł, będzie świetną terapią :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo z powodu Twoich przeżyć.
Ciągle "pod górkę".Trzeba jednak jakoś żyć dalej...Pozdrawiam.
UsuńUdanego powrotu, ja też chcę wrócić do blogowanie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że powrót będzie udany i liczę na to,że zacznę ciut więcej haftować.Pozdrawiam i życzę powrotu do blogowania.
UsuńBo powroty są trudne... Tym bardziej, że przeżycia, które doprowadzają do zniknięcia też są bolesne... Przykro mi z powodu Twoich...
OdpowiedzUsuńBlogiem się nie przejmuj, o swoim myślę tak jak i Ty. Też niedawno wróciłam i mam nadzieję, że przełamię marazm, walczę sama ze sobą...
Hafty przepiękne, taka terapia jest bardzo potrzebna :-) Trzymam kciuki za Twój powrót...
To prawda jest potrzebna. Najgorsze jest to,że tak mało mam czasu na haftowanie.Jest też pozytyw a mianowicie nauczyłam się pracować nad jednym projektem nie rozpoczynając równocześnie stu innych :) Pozdrawiam.
UsuńU mnie też powrót był dość trudny ale najważniejsze, że w końcu nastąpił :) Hafciki piękne kwiatki niesamowicie kolorowe a pawia jestem bardzo ciekawa jak już pojawią się backstitche :)
OdpowiedzUsuńTyle ich jest ,że strach się bać :) Mam nadzieję,że przez nie przebrnę.Pozdrawiam.
UsuńPrzykro mi z powodu twoich bolesnych przeżyć. Ale dobrze, że chcesz wrócić, blogowanie to tez jakaś forma terapii. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńTak zgadzam się z Tobą.Potrzebna jest jakaś miła odskocznia od złej codzienności.Pozdrawiam.
UsuńBardzo Ci współczuję, śmierć tak bliskiej osoby musi być bardzo bolesna.
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś, bo bardzo lubię tutaj do Ciebie zaglądać :)
Dziękuję :) Ja do Ciebie również wpadam bardzo chętnie.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńSkąd ja to znam, jest dobrze to jest, ale jak już jest źle to na całej linii i we wszystkich poziomach. Bardzo współczuję śmierci rodziców, strasznie się tego boję, a z roku na rok są starsi, i niestety też coraz bardziej schorowani, bardzo się boję przyszłości. Dobrze że nie porzuciłaś blogowania, ani haftowania, to jednak są te rzeczy które starają się oderwać nas od otoczenia, zrelaksować się, nabrać sił. Życzę Ci aby z roku na rok było lepiej, lżej z bólem. A kto wie może kiedyś pokochasz święta zimowe, chociaż dla mnie też co roku tracą magię, próbuję stworzyć coś na wzór świąt które pamiętam z dzieciństwa, ale nic w tym nie pomaga, ani hipermarkety, ani pogoda, przygaszają i przytłaczają te święta. Jeszcze raz bardzo Ci współczuję, i cieszę się, że nie porzuciłaś bloga.
OdpowiedzUsuń