Dziś będzie o moim nowym nabytku,którego praktycznie nie widać na zdjęciach bo kanwa przysłania. Ostatnio coraz rzadziej sięgałam po haft a to dlatego,że moja ramka a właściwie klipsy poluzowały się i materiał nie był dobrze naciągnięty, kombinowałam z podkładaniem ręczników papierowych, nawet zdało egzamin ale estetyka na poziomie zerowym :) Zamarzyło mi się krosno takie stawiane na stół, bo to które już mam jest duże a poza tym nieprzerwanie królują na nim Titania i Oberon (niestety zostało ono w tamtym domu, dlatego w ogóle nie haftuję tego obrazu,mam nadzieję,że kiedyś do niego wrócę,bo bardzo tęsknię). Potrzebowałam niewielkiego krosna,które w każdej chwili mogę wynieść,przenieść,przestawić itp.Szukałam,szukałam aż w końcu padło na krosno bodajże Ukraińskiej firmy "Arabeska".Bałam się,że będzie słabej jakości,albo niestabilne.Na szczęście moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Zakochałam się w krosienku. Jest stabilne,wygodnie się na nim pracuje i jest bardzo dobrze wykonane.Dokupiłam sobie jeszcze jedną większą ramkę (na ciut większe prace).Czyli nic tylko haftować :) A żeby poprawić swój komfort pracy(wiadomo idzie jesień i niebawem zaczną się szarugi i będzie się szybko ściemniało)zakupiłam mini lampko-lupę.Dzisiaj na chwilę udało mi się przysiąść do metryczki i nie mogłam się oderwać tak dobrze mi się haftowało.Oby tylko więcej takich chwil się przytrafiało.
Na zakończenie chciałabym Wam serdecznie podziękować za odwiedziny.Staram się również Was odwiedzać jednak na komentowanie najzwyczajniej brakuje mi czasu przy młodym.
Pozdrawiam.
Tymczasem...