Ostatnimi czasy cuś się do mnie przyczepiło i nie chce odpuścić-gardło boli,głowa pęka i ogólnie paskudnie...Póki co kuruję się domowymi metodami,tylko coś rezultatów jak na razie brak.
Moje małe prosiaczki są jeszcze u mnie-wszędzie ich pełno i absolutnie nie mają zamiaru pozować do zdjęć bo wiadomo-zabawa to fajniejsze zajęcie.
Pomimo fatalnego samopoczucia coś tam jednak "rzeźbię":) Nie jest to olbrzymi postęp-ale zawsze paseczek do przodu. Są momenty kiedy troszkę mam dosyć tych niebieskości i granatów,zdecydowanie wolę kolorową "pikselozę".Przejdę do zdjęć...
Na zakończenie chciałabym Wam życzyć dużo zdrowia.
Witam serdecznie nowe obserwatorki-dziewczyny dziękuję Wam za to,że zawitałyście w moich skromnych progach.
Pozdrawiam-tymczasem...